To jedyny włamywacz, który pomaga

Strona główna » Blog » To jedyny włamywacz, który pomaga

Najczęściej awaryjnie otwiera drzwi do domów i samochodów. Na koncie ma też sejf w banku.

https://rybnik.wyborcza.pl/rybnik/7,180134,28275265,to-jedyny-wlamywacz-ktory-pomaga-najczesciej-awaryjnie-otwiera.html

Ślusarz przy pracy

Kiedyś musiał dostać się do mieszkania, gdzie kilkuletnie dziecko zatrzasnęło drzwi, za którymi na balkonie uwięziona została mama. Michał Grzech z Rybnika jest zawodowym włamywaczem. Pomaga w kryzysowych sytuacjach.

Każdy ma jakieś klucze i to zazwyczaj więcej niż jeden. Do mieszkania, samochodu, piwnicy, altany na działce rekreacyjnej. Dorobienie nie jest problemem. Kłopot pojawia się, kiedy klucz się zgubi, złamie, czy zablokuje zamek. W takich sytuacjach z najlepszym i najbardziej pomysłowym kolegą nie zawsze można problem rozwiązać, nie zwiększając strat.

Co wtedy? Na Śląsku pomaga Włamywacz. To nie żart. I nie chodzi o żadnego rozgrzeszonego złodzieja, który w ten sposób naprawia swoje dawne winy.

To Michał Grzech z Rybnika, który prowadzi firmę “Włamywacz”. Specjalność? Awaryjne otwieranie mieszkań i samochodów, regeneracja samochodowych stacyjek oraz kodowanie kluczy.

– Dzień dobry, mam taki problem… – to standardowy początek rozmowy klienta. Kłopotliwe sytuacje bywają bardzo różne. Od zatrzaśniętych drzwi, po złamane klucze, uszkodzone zamki, zablokowane stacyjki czy zgubione klucze od samochodu.

Każdy ma jakieś klucze i to zazwyczaj więcej niż jeden. Do mieszkania, samochodu, piwnicy, altany na działce rekreacyjnej. Dorobienie nie jest problemem. Kłopot pojawia się, kiedy klucz się zgubi, złamie, czy zablokuje zamek. W takich sytuacjach z najlepszym i najbardziej pomysłowym kolegą nie zawsze można problem rozwiązać, nie zwiększając strat.

Co wtedy? Na Śląsku pomaga włamywacz. To nie żart. I nie chodzi o żadnego rozgrzeszonego złodzieja, który w ten sposób naprawia swoje dawne winy.

To Michał Grzech z Rybnika, który prowadzi firmę “Włamywacz”. Specjalność? Awaryjne otwieranie mieszkań i samochodów, regeneracja samochodowych stacyjek oraz kodowanie kluczy.

Pani wyszła w szlafroku na dwór porozmawiać z sąsiadką. Nie wzięła klucza, a drzwi się zatrzasnęły. Nie może wejść do środka. Innym razem ktoś zgubił klucz do domu i nie jest w stanie wejść do środka.

W zależności od sytuacji dobiera odpowiednie narzędzia. Na przykład wytrych. Czasem wygląda to trochę jak na filmach, gdzie na kolanach manipuluje narzędziem w zamku, aby w końcu otworzyć drzwi.

– Odpowiednio używając narzędzi, układam zapadki do kombinacji zamka. Muszę ułożyć taki wzór, aby było możliwe przekręcenie zamka. Najważniejsze jest to, aby jak najszybciej i jak najmniej inwazyjnie wykonać zadanie. Przede wszystkim żeby uniknąć niepotrzebnych szkód. Czasem pozostaje dokonanie nawierceń w taki sposób, aby umożliwić wymianę wkładki, a co później łatwo zamaskować np. obudową klamki. To i tak lepsze rozwiązanie niż wymiana kosztownych drzwi, czasem o wartości kilku tysięcy złotych – opowiada Michał Grzech.

Klienci dzwonią przez cały tydzień. Czasami więcej telefonów jest w weekendy, kiedy różne kłopoty z kluczami spotykają imprezowiczów. W okresie wakacyjnym urlopowiczom zdarza się zgubić klucz do domu i po powrocie stojąc w środku nocy przed drzwiami mają problem. Bywa też tak, że rodzina jest na wakacjach, a do domu nie może wejść np. syn, bo zgubił klucz. W takich sytuacjach jest w stanie ze zdjęcia na odległość dorobić klucz.

Przy okazji nasz rozmówca ostrzega, żeby nie chwalić się kluczami w mediach społecznościowych, np. zakupionego mieszkania czy wybudowanego domu. Złodzieje tylko czekają na taką okazję. Też mogą chcieć wykorzystać takie informacje. Klucz jest jak dowód osobisty, zachowajmy dla siebie.

Dlaczego Michał Grzech został zawodowym “włamywaczem”? Uspokajamy, nigdy nie miał żadnych problemów z prawem. Zaczęło się od pracy dorywczej. Towarzyszył znajomemu, który pomagał właścicielom dostać się do swoich samochodów.

– Ktoś zatrzasnął klucze w aucie, ktoś je zgubił. Wyjeżdżaliśmy głównie do samochodów. Nie było nawet zbytnio narzędzi. Kawałek drutu i manipulacja. Czasem trwało to dłużej, czasem krócej. Najważniejszy był pozytywny efekt. Tak dorabiałem, bo pracowałem na etacie. Tak też się uczyłem i zdobywałem doświadczenie – słyszymy.

Nie ma kursów na włamywaczy, książek poruszających tę tematykę też brak. Jest samoukiem. Jak tłumaczy, to kwestia zrozumienia zasad używanych zamków. Szkołą życia były wyjazdy do klientów. Każdy przypadek był okazją do nauki i zdobywania doświadczenia. Nie ukrywa też, że kupuje niektóre zamki, aby poznać mechanizmy ich działania.

Ślusarz przy pracy

Dlaczego Michał Grzech został zawodowym “włamywaczem”? Uspokajamy, nigdy nie miał żadnych problemów z prawem. Zaczęło się od pracy dorywczej. Towarzyszył znajomemu, który pomagał właścicielom dostać się do swoich samochodów.

– Ktoś zatrzasnął klucze w aucie, ktoś je zgubił. Wyjeżdżaliśmy głównie do samochodów. Nie było nawet zbytnio narzędzi. Kawałek drutu i manipulacja. Czasem trwało to dłużej, czasem krócej. Najważniejszy był pozytywny efekt. Tak dorabiałem, bo pracowałem na etacie. Tak też się uczyłem i zdobywałem doświadczenie – słyszymy.

Nie ma kursów na włamywaczy, książek poruszających tę tematykę też brak. Jest samoukiem. Jak tłumaczy, to kwestia zrozumienia zasad używanych zamków. Szkołą życia były wyjazdy do klientów. Każdy przypadek był okazją do nauki i zdobywania doświadczenia. Nie ukrywa też, że kupuje niektóre zamki, aby poznać mechanizmy ich działania.

– Nie ma zamka nie do otwarcia. To tylko kwestia czasu. Rozbierając zamki na części pierwsze, poznaję ich mechanizmy, a to później pozwala mi sprawnie i nieinwazyjnie otwierać nawet te najbardziej wymagające. Rzadko, ale zdarzały się takie sytuacje, że po kilku godzinach musiałem przerwać pracę, odpocząć, nabrać dystansu i wrócić do pracy po krótkiej przerwie – tłumaczy pan Michał.

Z czasem doszedł do takiej perfekcji, że postanowił porzucić dotychczasowy etat i założyć firmę pod nazwą “Włamywacz”.

Co go do tego przekonało poza coraz lepszymi umiejętnościami? Statystyka. Klucze ma niemal każdy i to po kilka. Prawdopodobieństwo zgubienia, złamania, czy uszkodzenia zamka nie jest wcale takie niskie. Potwierdzają to liczne telefony klientów będących w potrzebie. Z czasem druty zastąpiły profesjonalne wytrychy, specjalistyczne frezarki i inne narzędzia akumulatorowe.

Dużą część zgłoszeń jest związanych z samochodami. Ktoś zgubi klucz, inny zatrzaśnie w bagażniku. Bywa, że właściciele korzystając z filmów w internecie próbują się dostać do swoich samochodów. Jednak brak doświadczenia i narzędzi powodują tylko zwiększenie strat.

– Kiedyś właściciel bmw tak próbował otworzyć zamek, że pomiędzy szybą a ramką z drzwi wygiął miejsce na szerokość sztachety z płotu. Zamka nie otworzył. Na własną rękę rysują karoserię i tylko potęgują straty – słyszymy. Nie tylko pomaga otwierać drzwi do aut, dorobi też klucz, również jest w stanie na nowo go zakodować.

Ślusarz otwiera drzwi samochodowe

Największy opór klientów? Jest przed zbiciem szyby, nawet w sytuacjach kryzysowych.

– Drzwi się zatrzasnęły, a w aucie jest dziecko. Co robić? – pytał jeden z mieszkańców. Było lato, w południe, około 30 stopni Celsjusza. – Proszę wybić szybę. Nie wiem, ile mi zajmie dojazd – usłyszał w odpowiedzi od naszego rozmówcy.

Właściciel nalegał na pomoc. Z Rybnika do Rydułtów “włamywacz” dojechał w 15 minut. Otworzył auto, ale sytuacja była krytyczna.

– Kilkuletnie dziecko słaniało się na nogach, a problemem była szyba za ok. 40 zł w starej corsie. To dziecko zabrano do zakładu fryzjerskiego chłodzonego klimatyzacją, wezwano pogotowie. Powiedziałem sobie, że nigdy więcej. Nie będę przyjmował takich zgłoszeń, mogę tylko radzić wybić szybę. Co jeśli w trakcie mojego dojazdu coś by się pogorszyło dziecku, straciłoby przytomność? Absolutnie, nie chcę przedłużać w takich sytuacjach czasu na podjęcie odpowiedniej decyzji – opowiada Michał Grzech.

Podobnie ma się sprawa z otwieraniem mieszkań na prośbę rodziny czy sąsiadów, kiedy istnieje ryzyko, że komuś po drugiej stronie drzwi pogorszył się stan zdrowia. Od razu kieruje do straży pożarnej, która nie tylko dostanie się do środka, udzieli wstępnej pomocy medycznej, ale przy okazji na miejsce od razu wezwie pogotowie ratunkowe.

Jeden z najtrudniejszych finałów interwencji? Natrafienie na zwłoki w mieszkaniu. Zdarzały się też sytuacje, kiedy żona nie potrafiła się dostać do środka. Po otwarciu okazywało się dlaczego. Mąż postanowił spędzić wolną chwilę z inną kobietą. Generalnie małżonkowie – nie tylko po rozwodzie lub w trakcie rozwodu – potrafią robić sobie na złość, np. zmieniając zamki.

“Włamywacz” nie wyjeżdża do wszystkich próśb. Zwłaszcza kiedy są wątpliwości co do tytułu własności mieszkania (wymagane są dokumenty, upoważnienia, spisywane są dokumenty). Jak słyszymy, wątpliwe sytuacje można rozpoznać już na etapie zgłoszenia. Zdarzało się też przeganiać zbirów, którzy… jego rękoma chcieli otworzyć drzwi do nie swojego domu.

Bywają też zabawne sytuacje. Jak “włamanie” do mieszkania, gdzie kilkuletnie dziecko zatrzasnęło drzwi, za którymi na balkonie uwięziona została mama.

Czasem podczas interwencji… przyjeżdża radiowóz. Mieszkańcy zgłaszają, że ktoś “majstruje” przy samochodzie. Podają, że to na pewno włamywacz, bo na stojącym obok samochodzie widoczna jest reklama z numerem telefonu…

Michał Grzech otwiera też sejfy. Zazwyczaj korzysta z różnych narzędzi, ale przyznaje, że próba sforsowania zamka za pomocą stetoskopu – czyli akcje, które widzimy w filmach – są możliwe. To kwestia znajomości zamka i dobrego słuchu, za pomocą którego jest się w stanie ułożyć zapadki zamka w taki sposób, aby dostać się do środka.

Ślusarz przy pracy

Nasz rozmówca na swojej długiej liście interwencji ma m.in. otwarcie dużego sejfu jednego z rybnickich banków, gdzie w trakcie liczenia zawartości zatrzasnęła się pracownica. Otwierał zapchane skarbonki kościelne czy nawet tabernakulum.

Posiada policyjną licencję i zdarzyło się mu współpracować ze służbami. Dla celników otwierał punkty z automatami do gier, a także same kasetki w maszynach. Pomagał też policji otwierać kasety na posterunkach przy wyjaśnianiu różnych spraw. Przyznaje, że nigdy nie interesuje go zawartość za otwieranymi drzwiczkami. Po zwolnieniu blokady upewnia się tylko, czy faktycznie można otworzyć sejf czy kasetkę, nie zagląda do środka.

Nasz rozmówca tłumaczy, że drzwi wcale nie muszą być antywłamaniowe (ale też nie może być to zwykłe skrzydło wewnętrzne). Konieczne jest zamontowanie odpowiedniej długości wkładki i klamki.

– Wkładka nie może wystawać więcej niż 0,5 cm poza klamkę. Natomiast klamka nie może być skręcona od zewnątrz. Ludzie o tym zapominają, a to ułatwia wyłamanie całego mechanizmu. Zwłaszcza że w internecie niestety są różne kontrowersyjne poradniki. Niezastosowanie się do tych zasad naraża na włamania. Tak ofiarami padają właściciele mieszkań w blokach, to bardzo cicha metoda i lepiej na to zwrócić uwagę – radzi.

Nieważna jest liczba zamków, a ich niezawodność. W domach jednorodzinnych warto pomyśleć przy drzwiach balkonowych i tarasowych o klamkach na kluczyk czy przycisk.

Scroll to Top